Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 13 maja 2024

Nara z rodziną Hide-san. Japonia 2024

 W poniedziałek wieczorem pojechaliśmy do Nara, bo Hide-san załatwił nam sporą zniżkę w riokanie, gdzie pracuje. Od rana padał deszcz, więc nie czekaliśmy na autobus, tylko pojechaliśmy tam taksówką. Riokan "Micasa" leży na wzgórzu o tej samej nazwie, otoczony jest lasem i daleko stąd do centrum.  Hide-san czekał na nas w recepcji. 


Taki oto pokój dostaliśmy. 



W tradycjonalnych japońskich domach mają kapcie  wyłącznie do WC, do reszty pomieszczeń wchodzi się w innych kapciach. W domu Mama-san też tak było. 


Przed wejściem do wanny trzeba się wyszorować pod prysznicem, dlatego tradycjonalne łazienki to prysznic, w którym stoi wanna. 












 






Wypiliśmy zieloną herbatę (nie było kawy) delektując się widokiem na świątynię Todaiji. 








  

Przygotowania do kolacji.







Przynieśli nam kolację i Hide-san wyjaśniał nam kolejność spożywania dań. Dostałiśmy też meni po angielsku z nazwami dań. Główną atrakcją było Shabu-shabu, składające się z bardzo cienko pokrojonego mięsa wołowego, często wagyū (japońska rasa krowy), tofu i warzyw gotowanych w wodzie i maczanych następnie w sosach. Szczególnie smakował nam sos sezamowy. Nazwa potrawy jest onomatopeiczna, pochodzi od dźwięku („chlapu chlapu”) kolejnego zanurzania i mieszania składników w gotującej się wodzie w specjalnym garnku z palnikiem. Spróbowaliśmy też ciepłego sake. 



Sensei Hide-san, mistrz ceremonii














Uczta trwała dwie godziny.


Jeden  deserów to mus z zielonej herbaty w kawałki bambusa.



Po kolacji Esaú wymoczył się w onsenie (publicznej łaźni). 



A to nasze śniadanie, serwowane w specjalnym pokoju. To wszystko było dla dwóch osób. Kuchnia japońska jest pełna kontrastów i bardzo specyficznych smaków. Mi wszystko smakowało a Esaú średnio bo przyzwyczaił się do hiszpańskich śniadań, czyli mało i słodko a tu na odwrót. Był tu węgorz na parze, marynowane warzywa, biały ryż, zupa miso, omlet, gotowane tofu.





  


Deser, galaretka cytrynowa, coś z anko (pasty z czerwonej fasoli i cukru), reszty nie potrafię określić. 









Przyjechał Hide-san z rodziną



zabrali nas na szczyt  Mikasa, gdzie pasły się daniele i pełno było ich bobków. 


















Pojechaliśmy do centrum gdzie zaprowadzili nas do świątyni z lodową przepowiednią. Kupiliśmy kartki, na których pojawiła się napisy podczas kontaktu z lodem. 






W parku Nara jak zwakle pełno turystów i danieli.  






Tsugumi-chan kupiła specjalne ciastka. 












Zwierzątka są zazwyczaj miłe ale często proszą o jedzenie, one są jak kozy, potrafią zjeść nawet paszport. 



Buddyjski kompleks świątynny Tōdai-ji  jest największą drewnianą budowlą na świecie.   Główne wejście prowadzi przez Nandai-mon (wielką bramę południową).








Daibutsu-den – Pawilon Wielkiego Buddy to największy na świecie drewniany budynek, mimo że po rekonstrukcji w 1709 r. został zmniejszony o 1/3. Jego wysokość sięga 48 m, długość 57 m, a szerokość 50 m. Wewnątrz znajduje się główny obiekt kultu szkoły kegon – Daibutsu (Wielki Budda) Birushana (skt. Vairocana). Jest to największy posąg Wajroczany z brązu na świecie; ma 15 m wysokości.














Przecisneliśmy się przed otwór w filarze, który ma rozmiar dziurki w nosie Wielkiego Buddy. Kto tego dokona dozna oświecenia a kolejka była spora.
 




W poszukiwaniu pizzerni.




Asagi-san chciała nam pokazać jak się przygotowuje matczę (sproszkowana zielona herbata) tradycjonalną metodą. 



 Każdy z nas wybrał słodycz do ceremonii chakai





 







Ceremonia parzenia herbaty to rytuał  praktykowany od ponad 600 lat. Uważa się, że początki tej ceremonii wywodzą się z buddyzmu zen, a jej celem jest medytacja i refleksja, jako sposób na kultywowanie uważności. Sprowadza się do czterech kluczowych elementów: gości, gospodarza (gospodarzy), przyborów (miseczki i trzepaczki) oraz najwyższej jakości zielonej herbaty.
Pani przyniosąa nam przybory: miseczki (chawan), pojemnik na herbatę (cha-ire), łyżeczki (chashaku), i trzepaczkę (chasen), którą miesza się matczę z gorącą wodą.



Wszystkie przybory muszą leżeć w odpowiednim miejscu a ruchy podczas mieszania herbaty także są określone. 









Smacznego, ja osobićcie uwielbiał matczę. W Japonii podają ją zawsze ze słodyczem, aby złagodzić jej gorzki smak, bo tak jak pisałam; tutejsza gastronomia jest pełna kontrastów. 
















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz